Okej moi mili, kłamać nie będę, że miałam dużo do roboty czy coś. Nie miałam do roboty nic poza… robotą. ; ) Nie było mnie tu długo z mega błahego powodu – mój komputer niedomaga, a telefon też nie jest pierwsza klasa. Za każdym razem, gdy siadałam do obróbki zdjęć tylko się denerwowałam. W końcu stwierdziłam – okej, może nie będzie perfekcyjnie, nie będzie tak jak chciałam, ale mam wam trochę do opowiedzenia. Postaram się, żeby było możliwie jak najmilej dla oka. Szukamy możliwości, nie przeszkód, nie?
Ja wiem… w Londynie byłam rok temu. Dlaczego dopiero teraz piszę już wam wyjaśniłam. Chyba nie muszę dodawać, że do powrotu do bloga też trochę skłoniła mnie izolacja od świata. (Info dla przyszłych pokoleń – w podręcznikach do historii sprawdźcie, co się działo na świecie na początku 2020.) Broniłam się rękami i nogami, wymyślałam sobie różne aktywności, od nauki hiszpańskiego do lepienia klusek, ale tak na prawdę nic mnie bardziej nie cieszy niż tworzenie tego miejsca. Uwierzcie mi, tęskniłam za wami.
No więc dzisiaj zabiorę was na wydarzenie, na którym miałam być znowu w tym roku (za tydzień). Jak wiele wydarzeń London Coffee Festival 2020 został przesunięty (na lipiec), ale wierzę, że w tym roku znowu się uda.
Co w tym wydarzeniu fajnego? Chyba przede wszystkim dla mnie super było się spotkać z przyjaciółmi i poznać mnóstwo wspaniałych ludzi. Ale przecież to też jedne z największych targów branży kawowej na świecie. Dla ludzi, którzy kochają jeść ciastka i pić kawę – klasa sama w sobie.
Na festiwalu można zobaczyć najnowsze maszyny (tak, celowo nie mówię ekspresy) – tam prezentowane są kombajny do parzenia kawy. Serio, niektóre miały tablety, na których można ustawiać parametry. Inne wyglądały jak rakiety do lotu w kosmos. Sorry, kawowi puryści, ja jestem po prostu zwykłą dziewczyną. Mnie cieszy jak coś wygląda wow. A czy robi dobrą kawę? Ufam, że tak. Nie znam się. ; )
Ekstra było też, że każdy z nas mógł na takich maszynach popracować. Można było podejść do stanowisk i po prostu spróbować swoich sił, a przy okazji pogadać z ludźmi, którzy się znają. Wzięliśmy udział w kole fortuny i to też była fajna zabawa – najpierw losowało się wzór, a potem się go malowało. Czy mi się udało? Nie pamiętam. (Nie.) Czy mi się podobało? Yas!
Wypiliśmy hektolitry kawska, próbowaliśmy przeróżnych herbat, wielu rodzajów mleczek roślinnych, słodyczy: ciasteczek, czekoladek…. ale wiecie co było najlepsze? Drinki na bazie kawy. Likier z cold brew i espresso martini. Na okrągło, w ilości – dużo.
I serio, polecam wizytę na takiej imprezie każdemu – to nie jest tylko miejsce dla baristów, jestem tego najlepszym przykładem. To jest po prostu fajne doświadczenie, bardzo ciekawa atrakcja, możliwość poznania ludzi z całego świata. Mi się podobało i bardzo, bardzo chcę tam wrócić. Mam nadzieję, że mi się uda. : )