Hej!
Jak już wiecie – lecąc do Neapolu zapomniałam zabrać karty pamięci do aparatu. Niestety zaowocowało to również średnimi zdjęciami z Bolonii. Szczęście w nieszczęściu, że spędziliśmy tam zaledwie półtorej dnia – no i myślę, że w przyszłości znowu się tam wybiorę, bo to miasto bardzo mnie zdziwiło. Oczywiście na plus.
Zanim trafiłam do Bolonii, miałam na koncie krótki epizod ze zwiedzaniem Rzymu oraz nieco dłuższy pobyt w Neapolu. Co jeszcze warto podkreślić w tej historii – wcześniejsze, trzydniowe zwiedzanie Neapolu jest w tej historii kluczowe. Neapol żyje, tętni, jest głośny i nie do ogarnięcia. Bolonia… no właśnie, a jak jest w Bolonii?
Najważniejsze: kontrast między północą i południem.
Nie dotarłam nawet na południe, bo Neapol to powiedzmy, połowa kraju.
Właściwie nie byłam też na północy, bo daleko było mi do Turynu, Mediolanu czy chociażby Wenecji.
A jednak różnice widoczne są na tyle, że masz wrażenie, że odwiedzasz dwa różne kraje.
Bolonia jest bardzo kojąca. Piszę to do wszystkich, którzy z różnych względów podczas swoich podróży omijają miasta. Sama byłam w szoku.
Czyli to może tak wyglądać?
Centrum – eleganckie, poukładane, zero przypadków. Niska zabudowa. I wszechobecny, rdzawo-czerwony kolor. Bolonia nie jest komercyjna, nie zabiega o turystów. Ale też każdy turysta tutaj może przez chwile poczuć, że to jego kawałek Włoch.
Bolonia jest miastem młodych ludzi!
To też bardzo mnie pozytywnie zaskoczyło. W Bolonii znajduje się najstarszy uniwersytet w Europie Zachodniej – ma prawie 1000 lat! A co za tym idzie – na ulicach jest mnóstwo studentów, to miasto żyje. Bałam się, że po 21:00 nie będzie się działo nic – bardzo się pomyliłam.
Więc jeśli jeszcze was nie przekonałam do włoskiej przygody, to może przez żołądek do serca?
Bolonia to stolica regionu Emilia-Romania, a wokół niej leży kilka miast, które warto odwiedzić ze względów kulinarnych. Głównie w tym regionie powstał słynny Parmigiano-Regiano, czyli parmezan. Bolonia kojarzy mi się z włoską mortadelą i pastą Ragu (których nigdy nie próbowałam, ale plotki głoszą, że warto). Modena – wiadomo, balsamico. Parma – chyba każdy kojarzy „szynkę parmeńską”.
Dziwnie się czuję opisując na moim blogu wędliny… ale wam polecam – zgaduję, że są dobre jakościowo, skoro są znane na całym świecie. 😉
Czy to jest przewodnik? Nie. Bo nie będę wam opisywać żadnych „perełek”, które „musicie zobaczyć”. Jedyne, co warto, to wybrać się na spacer i zatopić się w uroku Bolonii. Tam jest przeuroczo! Tak po prostu.
A na deser:
Czyli nic się nie zmienia – jednak co Włochy to Włochy.
Dzięki za odwiedziny – już wkrótce o wiele ładniejsza relacja z Barcelony, Montpellier i Marsylii.
W kontakcie!
Byłem w Bolonii kilka razy. Przeważnie spędzając letnie dni na wybrzeżu Emilia-Romania. Tak jak piszesz jest to stare ale bardzo ciekawe miasto. Pierwsze wrażenie jest takie że trochę tam brak takiego miejskiego życia zwłaszcza w tej starszej części. Jak się później okazało pierwszy raz byłem tam nie o tej porze i godzinie;)
PolubieniePolubienie