HOLA!
Architektura Madytu wprawia w osłupienie z dwóch powodów.
Po pierwsze: jest monumentalna, i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. W żadnym innym miejscy w Europie nie widziałam takiego rozmachu.
Ale po drugie: jest totalnie niezrozumiała. To znaczy, nawet znając przyczyny, patrzę na budynek i czuję, jakby ktoś nagle zaczynał mówić do mnie po chińsku. Zaraz wszystko wyjaśnię.
Bo to było tak. Przełom XIX i XX w., w architekturze prawdziwy wybuch monumentalizmu. Belle epoque, bo tak inaczej opisuje się ten okres, charakteryzuje to, że wówczas architekci starali się wręcz przelicytować o to, który z nich stworzy bardziej widowiskową budowlę. I to jest okej, jeśli mówimy przykładowo o Pałacu Królewskim. To miejsce jest wręcz przeznaczone do pompatycznego przedstawiania i traktowania.
Bez wątpienia widać to również spacerując po Gran Via, najbardziej reprezentacyjnej ulicy Madrytu. I to już jest trochę dziwne – ulica, na której pełno jest kamienic i sklepów jest pełna ozdobnych fasad i mnóstwa dekoracyjnych detali.
Tu powyżej już się zaczyna… Mało? Okej, to przedstawiam mojego faworyta:
Zegar, glorieta, kopuła, krzyż, ozdobne pilastry i inne elementy, których nazw nawet nie znam, a to wszystko w jednym budynku.
Na dachach zastosowano wszystkie sztuczki, które tylko można było zastosować, żeby dodać swojemu budynkowi wartości, wysokości, pompatyczności. Czy ktokolwiek jest wstanie dodać coś więcej? I właśnie tutaj leży problem. Gdyby w Madrycie istniał jeden taki budynek, albo nawet kilka, to działoby się w Madrycie to, co dzieje się w Barcelonie w związku z budynkami Gaudiego – oblężenie. Tymczasem trudno mi nawet nazwać te budynki, prawdopodobnie nie mieści się w nich nic istotnego. Najczęściej to sklepy i hotele.
A teraz dla kontrastu, wieżowiec z lat 50, czyli Edificio España. W obecnych czasach bardzo uniwersalny. Pełni funkcję biurowca, apartamentowca oraz hotelu.
Samo miasto ma dwie twarze, które widać na pierwszy rzut oka. Monumentalną i pompatyczną, ale też pełną relaksu, ciekawego designu i dobrej kuchni. Dziś zostawiam was z wrażeniem Madrytu jako miasta królewskiego, a następnym razem pokażę wam wszystkie te miejsca, w które trafiłam, żeby zobaczyć, jak żyją lokalsi.
Dzięki za odwiedzimy i do zobaczenia wkrótce!