Budapeszt po raz trzeci (i nie ostatni).

Hej!

Moi znajomi trochę śmieją się ze mnie, że jestem mieszkanką Budapesztu – w zeszłym roku byłam tam trzy razy. Uwielbiam to miasto, jest w nim coś niezwykłego. Na blogu możecie przeczytać moją pierwszą i drugą relację z Budapesztu. I jeśli uważacie, że to nudne odwiedzać Węgry średnio co trzy miesiące, to ja wam powiem, że nie wiecie, co mówicie. Mogłabym tam mieszkać! …gdyby nie język oczywiście. ;_) Przede mną jeszcze wiele do odkrycia, jeśli chodzi o to miasto.

Tym razem specyfika mojego wyjazdu była inna niż zwykle – wzięłam ze sobą znajomych i stałam się ich przewodnikiem. Może brzmi to górnolotnie, ale generalnie nie robiłam nic nadzwyczajnego, po prostu pamiętałam trasy i miejsca, i tam zabrałam przyjaciół. Super jest to, że mi również udało mi się odkryć nowe miejsca, których, czy to przez ograniczony czas, czy budżet, wcześniej nie miałam okazji zobaczyć.

Zacznę od tego, że ten wyjazd był chyba najrozsądniej zaplanowanym wyjazdem w mojej karierze podróżnika. Nie lubię niczego dokładnie planować, ale lubię wiedzieć ważne rzeczy. Nigdy nie miałam wszystkiego tak bardzo pod kontrolą, jak tym razem. Rzadko piszę o finansach, ale tym razem warto się pochwalić: bilety w dwie strony (Kraków-Budapeszt) nie przekroczyły 30 zł (poziom ninja), dwa noclegi w eleganckim apartamencie w secesyjnej kamienicy, z tarasem na którym można by urządzić wesele, zamknęły się w kwocie 100 zł na głowę, a komunikacja miejska kosztowała nas około 10 zł dziennie, do woli. Wszystko głównie dzięki temu, że byliśmy pięcioosobową grupą turystyczną. :_)

IMG_20170912_115432_HDR.jpg
kamienica, w której znajdował się nasz apartament

Co można robić w Budapeszcie, kiedy każdy z nas lubi co innego i każdy z nas ma inny temperament? I co mnie jeszcze zaskoczyło?

Byliśmy przy Pomniku Bohaterów – przewodniki często o nim wspominają, a ja jakoś wcześniej nigdy tam nie dotarłam, chociaż byłam bardzo blisko :_). Tym razem nasze mieszanie i pobliska stacja metra leżały tuż obok tego miejsca, więc miałam okazję mu się przyjrzeć.

_DSC0135.jpg

_DSC0179 - Kopia.jpg

_DSC0190 - Kopia.jpg

_DSC0151 - Kopia.jpg

 

Second hand – uwielbiam ponad wszystko „ciuszki”, „ciuchlandy”, „lumpeksy” – dawanie drugiego życia ubraniom to mój ulubiony sposób na nudę w szafie. Musiałam zajrzeć do jednego z nich w Budapeszcie!

_DSC0193 - Kopia

_DSC0195 - Kopia

_DSC0197 - Kopia

_DSC0199 - Kopia

_DSC0202 - Kopia

_DSC0204 - Kopia

_DSC0207 - Kopia

_DSC0214 - Kopia

_DSC0215 - Kopia

_DSC0228 - Kopia

 

Płynęliśmy promem po Dunaju w ramach biletu na komunikację miejską – z pokładu rozciągał się piękny widok na miasto. Zwłaszcza budynek Parlamentu zyskał na swojej monumentalności.

_DSC0395 - Kopia.jpg

_DSC0389 - Kopia.jpg

_DSC0373 - Kopia.jpg

IMG_20170913_131319_HDR.jpg

 

Odwiedziliśmy Halę Targową w Budapeszcie – budynek z końcówki XIX wieku – wówczas uważany za nowoczesną i bardzo lekką konstrukcję. Nigdy wcześniej tu nie trafiłam, mimo, że parokrotnie przejeżdżałam obok. O dziwo, ceny produktów dość rozsądne, powiedziałabym nawet, że niższe niż w sklepach.

_DSC0544 - Kopia.jpg

_DSC0542 - Kopia.jpg

_DSC0540 - Kopia.jpg

_DSC0538 - Kopia.jpg

_DSC0551 - Kopia

_DSC0555 - Kopia

 

Baszta Rybacka – niedaleko centrum, ale jednak dostanie się tam wymaga trochę cierpliwości. Widok na miejscu jest w stanie wynagrodzić wszystko! Baszta wygląda trochę jak zamek z bajki Disneya. I widok na drugą stronę Budapesztu… klasa!

_DSC0674 - Kopia.jpg

_DSC0667 - Kopia.jpg

_DSC0666 - Kopia.jpg

_DSC0663 - Kopia.jpg

_DSC0622 - Kopia.jpg

_DSC0610 - Kopia.jpg

_DSC0615 - Kopia.JPG

 

Ramenka! – lokal specjalizujący się w Ramenie, mają w ofercie również wege ramen. Kilka razy przechodziłam obok niego z zaciekawieniem, ale nigdy nie zaglądałam, bo wątpiłam w wege opcje. Jak bardzo się pomyliłam! Ramenka podaje taki ramen, że śmiało swierdzam, że to najlepsza zupa jaką jadłam w życiu! Przy następnej wizycie w Budapeszcie na pewno znowu tam wpadnę!

_DSC0715 - Kopia.JPG

 

IMG_20170913_164555_HDR.jpg

Nightlife, czyli ponownie Szimpla Kert, o której już wam pisałam, i spacer po Budapeszcie nocą. To się nie nudzi, uwierzcie. :_)

20170516_183429.jpg

20170515_222529.jpg

DSC_0069 - Kopia

DSC_0075 - Kopia

DSC_0079 - Kopia

DSC_0080 - Kopia

DSC_0081 - Kopia

DSC_0113 - Kopia

 

Postanowiłam również, że od czasu tej podróży będę również kolekcjonować wizyty w kawiarniach speciality w miastach które odwiedzam. Tym razem byliśmy w dwóch:

Obie serwują kawę jakości speciality. W tej pierwszej zamówiłam dripa, a w drugiej przelew na lodzie – polecam! Oba lokale mają fajne wnętrza i miłą obsługę, która wszystko cierpliwie tłumaczy. 🙂

Madal:

_DSC0298 - Kopia

_DSC0309 - Kopia

_DSC0338 - Kopia

_DSC0345 - Kopia

 

My Little Melbourne:

_DSC0243 - Kopia

_DSC0244 - Kopia

_DSC0246 - Kopia

_DSC0249 - Kopia

_DSC0251 - Kopia

_DSC0256 - Kopia

 

Jak widzicie: Budapeszt ciągle ma nam coś nowego do zaoferowania. Gdybym dziś ponownie znalazła się w Budapeszcie, podążyłabym w zupełnie nieznaną mi stronę. A jest jeszcze kilka rzeczy, które wciąż czekają, żebym je odkryła. :_) Mam nadzieję, że kiedyś wam o nich napiszę!

Pozdrowienia od wesołej ekipy!

IMG_20170912_122003.jpg

Dzięki za odwiedziny i trzymajcie się ciepło!

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to:
close-alt close collapse comment ellipsis expand gallery heart lock menu next pinned previous reply search share star